poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Rozdział IV

  Następnego dnia obudziła się trochę niewyspana. Przez te ciągłe rozmyślania musiała poprawiać swoją pracę aż 5 razy, żeby uzyskać zadowalającą. W ten właśnie sposób usnęła o pierwszej w nocy. Jednak nie było tak źle, jak mogłoby się wydawać. Już niedługo koniec tygodnia i wszystko sobie odeśpi. Wzięła szybki prysznic, po czym rozczesała swoje włosy, co jak zwykle było nie lada wyzwaniem. W końcu jej się udało i z triumfem odłożyła szczotkę na miejsce. Spakowała szybko potrzebne jej książki i pobiegła na śniadanie.
  Była strasznie głodna, bo dzień wcześniej zapomniała o kolacji. W ekspresowym tempie dotarła do Wielkiej Sali i zajęła swoje miejsce, czekając na Ginny. Wzięła sobie kilka tostów i pochłaniała je powoli, rozglądając się po pomieszczeniu. Nie było zbyt wielu uczniów, zazwyczaj przychodzili jakiś kwadrans później. Policzyła ile osób siedzi przy każdym stole i stwierdziła, że najwięcej jest Krukonów. Spojrzała też na stół nauczycieli, u nich prawie wszystkie miejsca były zajęte. Oczywiście nie było Snape'a, nadal tkwił w Skrzydle Szpitalnym. Chodziły plotki, że pani Pomfrey nie ma zamiaru wypuszczać go do końca tygodnia, co było bardzo pozytywnie odbierane przez uczniów.
  Chwilę później do sali wkroczyła Ginny, uśmiechając się promiennie. Hermiona była bardzo ciekawa, co ją tak ucieszyło... W końcu, kiedy usiadła obok niej, starsza dziewczyna spojrzała na nią i spytała:
- Coś się stało czy masz po prostu lepszy dzień? - naprawdę ją to ciekawiło, ale starała się, żeby nie było to słyszalne w jej głosie.
- Ach, no bo wczoraj zrobiłyśmy sobie z dziewczynami taką małą imprezkę, bo Luna miała urodziny... I nie zrobiłam pracy z eliksirów, ale przynajmniej nie dostanę za to Trolla! - wykrzyknęła końcówkę z radością i wróciła do smarowania tosta dżemem.
  Rozmawiały jeszcze przez chwilę, po czym pożegnały się i poszły na lekcje. Starsza z dziewczyn miała całkiem przyjemne przedmioty tego dnia. Zdobyła około 50 punktów dla swojego domu i Wybitny z aktywności na Mugoloznawstwie.
  Stwierdziła, że w sumie czasami opłacało się wychowywać w mugolskiej rodzinie. Niestety kiedy tylko o tym pomyślała, przypomniała sobie o rzuconym zaklęciu zapomnienia... Tak bardzo bała się, że jej rodzicom co się stanie. Zamknęła oczy, by powstrzymać się od płaczu. Ogarnęła się szybko i pobiegła do biblioteki, żeby wiedzieć cokolwiek na temat tych jej wizji...
  Przed drzwiami zatrzymała się i weszła już normalnym krokiem. Zamierzała tam spędzić dużo czasu, więc liczyła się każda minuta. Właściwie to może udałoby się jej wejść do działu Ksiąg Zakazanych niezauważenie? Ostatnio kiedy próbowała czegoś takiego, zemdlała i obudziła się u Snape'a, ale tym razem nie mogło być tak źle. Uśmiechnęła się do siedzącej za biurkiem bibliotekarki i poszła w stronę regałów, niby to przypadkiem zbliżając się coraz bardziej do drzwi, które strzegły jej celu. Wyjęła różdżkę i rozejrzała się, po czym szybko rzuciła:
- Alohomora! - oczywiście szeptała, mając nadzieję, że nikt jej nie usłyszy, a tym bardziej otwierających się drzwi.
  Miała sporo szczęścia, bo nie było słychać żadnego skrzypnięcia. Najciszej jak umiała zamknęła za sobą drzwi i szybko od nich odeszła, udając się w stronę ksiąg o wróżbiarstwie. Tym razem wiedziała już gdzie powinna szukać, nie tak jak poprzednim razem. Wzięła do ręki ciężki wolumin, zatytułowany "Jakim cudem mi się to przyśniło, czyli poradnik dla osób z proroczymi snami".
  Przewertowała kilka pierwszych stron, żeby stwierdzić, że nie bez powodu ta księga nie była ogólnodostępna. Opisy użycia owych snów do Czarnej Magii z pewnością nie były wskazane do czytania dla uczniów, ale jej to nie zniechęcało. Bardzo chciała dowiedzieć się czemu to właśnie ona ma te wizje w snach. Nie miała pojęcia czemu objawiło się to u niej - mugolaczki. Nie miała przecież żadnych przodków, po których mogłaby to odziedziczyć... prawda?
  Potrząsnęła głową, żeby pozbyć się niepotrzebnych myśli i czytała dalej... Nawet nie zauważyła kiedy zrobiło się strasznie późno i musiała uciekać z biblioteki, żeby pani Pince jej nie zamknęła albo co gorsze - żeby jej nie przyłapała. Rzuciła na wolumin zaklęcie zmniejszająco-zwiększające i schowała ją do kieszeni.
  Poszła do swojego dormitorium i tam skończyła ją czytać, po czym od razu zasnęła. Była zbyt wyczerpana żeby się przebrać czy też brać kąpiel. Następnego dnia tego pożałowała...
  Kiedy się obudziła, jej włosy były w strasznym stanie, jak zwykle zresztą gdy ich regularnie nie umyła. Poszła więc szybko do łazienki i wzięła prysznic, mając nadzieję, że zdąży na zajęcia. Na szczęście był już piątek i będzie mogła sobie wszystko odespać. Przeczesała włosy szczotką, rzuciła na nie zaklęcie osuszające i założyła czarną szatę. Wrzuciła książki do torby i poszła na zajęcia...
  W piątek, sobotę i niedzielę u panny Granger nie działo się nic ciekawego, więc może opowiem o tym jak to Severus Snape irytował umyślnie panią Pomfrey...
  - Naprawdę Poppy, nie jestem małym dzieckiem! - warknął do niej, kiedy chciała pomóc mu wstać. - Poradzę sobie, serio.
I wstał, ale na tym się skończyło, bo miał okropne skurcze i kiedy zrobił krok, zgiął się w pół z bólu. No ale oczywiście, że się nie poddał! W końcu musiał postawić na swoim, inaczej nie byłby sobą. Odepchnął ze złością ręce pielęgniarki, która po raz kolejny próbowała mu pomóc i doszedł do łazienki na własnych nogach. Gdy mu się tu udało, ucieszył się jakby wszedł na jakiś strasznie wysoki górski szczyt.
  Nawet nie zdawał sobie sprawy jak bardzo denerwowała się w tym czasie odziana na biało kobieta. Jej usta zaciśnięte były w cienką linię, bo powstrzymała się od rzucenia jakiejś zgryźliwej uwagi. Nie chciała jednak tego robić, bo wiedziała, że z Mistrzem Eliksirów i tak nie wygra. Był uparty jak osioł, nawet bardziej niż ona sama, co było nie lada wyczynem.

Kilka godzin później...

  - Poppy, czy mógłbym już wyjść? - krzyknął do niej Snape, któremu naprawdę już się nudziło. No ileż można leżeć w łóżku i nic nie robić?
Pielęgniarka przewróciła tylko oczyma i odwarknęła mu:
- Nie, nie mógłbyś. I nawet nie myśl o ucieczce, za nic w świecie ci się nie uda.
Po czym jak gdyby nigdy nic wróciła do wypełniania papierów. Kiedy myślała już, że dał jej spokój, on znowu się odezwał:
- Kobieto, ile czasu ty masz zamiar mnie tu przetrzymywać? Zdajesz sobie sprawę ile eliksirów muszę uwarzyć? - nie miał zamiaru jej ustąpić. Będzie ją tak męczył cały czas, dopóki nie powie mu, że może sobie iść. Zapomniał oczywiście, że miał do czynienia z kobietą upartą niemal tak samo jak on.
- Doskonale sobie zdaję z tego sprawę, Snape. Panna Granger z pewnością ci pomoże, a tymczasem zajmij się czymś pożytecznym i nie irytuj mnie! - odkrzyknęła do niego i zatrzasnęła drzwi, rzucając na nie Silencio. Nie do wiary, że ten mężczyzna potrafi tak wkurzać, gorzej niż uczniowie.

Następnego dnia...

  Miała nadzieję, że chociaż tym razem nie wspomni o wypisie i weszła do Skrzydła Szpitalnego z uśmiechem na twarzy. Oczywiście przeliczyła się, bo po podaniu eliksirów leczniczych, on znowu się odezwał:
- Niedługo skończą ci się te eliksiry, jeżeli mnie nie wypuścisz - mruknął pod nosem przełykając niebieskawą ciecz. - Wiesz o tym, że niektóre przeterminują się w najbliższym czasie? No a uwarzenie ich trochę mi zajmie. Poza tym czuję się już świetnie...
I tym razem nie wytrzymała, musiała mu powiedzieć, że nie zniesie jego zachowania:
- Severusie Snape, jesteś najbardziej irytującym i upartym człowiekiem jakiego kiedykolwiek spotkałam. I dla twojej wiadomości wyjdziesz dopiero w niedzielę po południu. Wcześniej nie masz co liczyć, więc przestań mnie o to prosić do cholery jasnej i zajmij się czymś pożytecznym!

I wyszła z sali, a on zastanawiał się nad jej słowami. Czy naprawdę był taki nieznośny? On tak tego nie postrzegał...


~*~

Nareszcie oddaje w wasze ręce ukończony rozdział IV. Uznałam, że pierwsza lekcja pojawi się dopiero w następnym rozdziale, bo nie chciałabym żeby akcja potoczyła się zbyt szybko. Dziękuję wam bardzo serdecznie za wszystkie komentarze, zarówno tutaj jak i na fanpage'u, dzięki wam wiem, że mam dla kogo pisać! Oprócz tego chciałabym podziękować osobom, które stale zaglądają na mojego bloga (Tak Aniu, mówię o tobie) oraz tym, którzy dodali go do obserwowanych lub/bądź polubili moją facebookową stronę. Kocham was po prostu. <3
Z istotnych informacji dodam jeszcze, że przez najbliższe dwa dni nie będę miała raczej możliwości niczego napisać, więc kolejny rozdział pojawi się  najszybciej w czwartek.
Och, no i rozdział jak zwykle niebetowany - prosiłabym o wytknięcie błędów w komentarzach. c;


4 komentarze:

  1. Witaj!
    Piszesz w miarę ok. Jak dla mnie wszystko dzieje się nieco za szybko, ale nie przejmuj się - jak piszę to też tak mam. :P Ten rozdział podobał mi się najbardziej. Rozwaliła mnie rozmowa Severusa z Poppy. xD Czekam na dalsze rozdziały! Obserwuję!
    Pozdrawiam,
    Sheila
    PS. Nie obrazisz się jak zostawię spam? http://sevmione-milosc-bez-granic.blogspot.com/ - też Sevmione. Jeśli możesz to oceń, bo nie wiem czy jest dobrze. Dopiero zaczynam. Na razie tylko 1 rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  2. Super super opowiadanie :D jestem naprawdę pod wrażeniem, czekam na dalsza czesc! Proszę, napisz szybko, bo musze sie dowiedzieć, co będzie dalej ^.^ piszesz naprawdę ciekawie;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piszesz mega fajnie =] tylko tak dalej!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Breath,
    I'm listening close to every word that you
    Speak,
    Don't try to blame the things that bring you down just
    See,
    I'm on your side and counting down the days to
    Be
    Right beside you when you sleep and when you
    Dream
    Dream


    Kurczę, jak cię zacznie to denerwować, to napisz, proszę xD Co za durny nawyk xD

    Ojej, Severus taki słoooodki xD W sensie, wiesz, dla mnie on zawsze jak się tak boczy to jest słodki, więc nie bierz tego do siebie xD
    Kocham <3
    O, zaczynamy bardziej zagłębiać się w wątek proroczych snów :3 Super! :D

    Leave,
    All of your rage behind and realise it's
    Me
    Hold on before I'm gone 'cause one day we will
    Need
    Someone to understand the things that make us
    Free
    Free

    OdpowiedzUsuń