piątek, 17 października 2014

Rozdział VII

  Podszedł do niej z zaciętą miną. Co ta głupia dziewucha sobie wyobrażała? Czy nie zdawała sobie sprawy, że mogła stracić przytomność w każdej chwili? Naprawdę zaczynał tracić wiarę w ludzi...
  Od razu wyczuł sok dyniowy. Jego zapach był tak wyraźny, że mógłby przypuszczać, że Granger wypiła co najmniej 2 litry. Przypomniał sobie, że dynia to jeden ze składników maści. Zapewne ta uparta Gryfonka też w jakiś sposób to odkryła i postanowiła zrobić sobie zamiennik.
  Prychnął w duchu, zauważając po raz kolejny całkowity brak jej inteligencji i przywołał szybkim zaklęciem maść. Dostrzegł, że Hermiona praktycznie nie miała już kontaktu z rzeczywistością, więc szybko rozsmarował jej lekarstwo. Po chwili dziewczyna zaczęła wracać do rzeczywistości, a Snape stał nad nią, czekając na to co ma mu do powiedzenia.
  - Panie Profesorze? Co mi się stało? - spojrzała na niego lekko zamroczonymi oczami, jednak po chwili wszystko jej się przypomniało, a jej wzrok zmienił się diametralnie. - Ja... Przepraszam... I dziękuję.
- Przepraszasz? Granger, czy ty gdzieś po drodze nie zgubiłaś mózgu? A może jesteś głucha i nie usłyszałaś kiedy powiedziałem ci wczoraj, że masz stawić się w moim gabinecie? I nie musisz mi dziękować, to niestety mój obowiązek - przy tych słowach wywrócił teatralnie oczami, po czym kontynuował - i gdybym nic nie zrobił to dyrektor zabiłby mnie własnoręcznie. Zejdź mi teraz z oczu i chociaż teraz pamiętaj, żeby przyjść do mnie o 19.
  Hermiona wyszła z gabinetu zastanawiając się nad tym co powiedział jej Mistrz Eliksirów. Uświadomiła sobie, że może rzeczywiście zachowała się nieco nieodpowiedzialnie, ale chciała się zemścić i nie myślała racjonalnie. Spojrzała na swoją rękę z mieszaniną różnych uczuć. Była zła, bo wszystko było tak naprawdę jej winą. Gdyby dobrze zaakcentowała tamto zaklęcie to wszystko było by w porządku...
  Westchnęła ciężko i udała się na kolejną lekcję, którą była Numerologia. Wiedziała, że profesor Vector nienawidzi spóźnień, a z lochów prowadziła całkiem długa droga.
  O tym co działo się potem chyba nawet nie warto opowiadać. Snape trochę pokrzyczał na uczniów, jak to on oczywiście. Kilku pierwszorocznych uciekało przed nim na korytarzach ze strachu... A Hermiona chodziła od klasy do klasy powtarzając materiał i zgłaszając się co chwilę. To nawet dziwne, że ręka jej od tego nie boli.
  W końcu nadeszła godzina 18. Nie, nie pomyliłam się, właśnie o tą godzinę mi chodziło. Wtedy to właśnie panna Granger postanowiła przygotować sobie wszystkie notatki na temat jej snów. [KLIK!]
Starała się też dociec kto w jej rodzinie mógł być czarodziejem, ale o ile się orientowała do tego celu potrzebny był jej bardzo skomplikowany eliksir, którego składniki były okropnie rzadkie, a wykonanie naprawdę trudne. Chciała porozmawiać o tym ze Snape'm, bo stwierdziła, że raczej nie znajdziej innych informacji na ten temat.
  Przez jakieś 10 minut szukała wszystkich kartek i zapisków, aż w końcu udało jej się wszystko zgromadzić. Wtedy to postanowiła się nieco odświeżyć, bo była wykończona po całym dniu lekcji i nawale prac domowych. Wzięła szybki prysznic i stanęła przed lustrem owinięta w puchowy ręcznik. Spojrzała na swoje ociekające jeszcze wodą włosy i postanowiła coś z nimi zrobić. Wzięła do ręki różdżkę, skierowała ją na kosmyk włosów i szepnęła zaklęcie, dzięki któremu stał się idealnie prosty.
Powtórzyła tą czynność kilkakrotnie i gdy osiągnęła pożądany efekt, rozczesała je delikatnie i założyła szaty.
  Jej włosy schły dosyć szybko, więc nie musiała rzucać na nie żadnego zaklęcia, a 5 minut przed 19 stała już przed gabinetem profesora Snape'a. Chciała żeby zobaczył co zrobiła, bo wiedziała, że nie będzie już mógł wypominać jej, że ma szopę na głowie.
  Zapukała do drzwi punktualnie o 19 i po usłyszeniu krótkiego "Wejść", otworzyła drzwi. Snape spojrzał na nią zza biurka i zaniemówił. Hermiona Granger, która zawsze kojarzyła mu się z nieokiełznaną fryzurą, miała proste, ładnie ułożone włosy. Oprócz tego zauważył na jej twarzy delikatny, niemal niewidoczny makijaż i buty na delikatnym obcasie.
  Oczywiście zaraz się zreflektował mówiąc sobie w duchu "Snape, ty stary kretynie, to jest uczennica! W dodatku gryfonka!".
  -Dobry wieczór, profesorze - powiedziała, wchodząc do klasy. Zauważyła, że Mistrz Eliksirów jej się przygląda. Uśmiechnęła się pod nosem, bo jednak osiągnęła swój cel.
- Dla kogo dobry, dla tego dobry - mruknął pod nosem. - Siadaj Granger, pora żebyś przyjęła kolejną dawkę maści.
Od razu posłuchała, nie chcąc po raz kolejny denerwować nauczyciela. Wyciągnęła dłoń, a on delikatnie nałożył na nią sporą ilość maści.
- Musisz chwilę poczekać, dlatego na eliksiry przyjdzie pora później - spojrzał na nią z kpiną, pamiętając o tym, że nie mogła poradzić sobie przy tak łatwym zadaniu jakim była segregacja. - Domyślam się, że szukałaś sposobu na odnalezienie twojego czarodziejskiego przodka, prawda?
- Tak... To prawda. Tylko, że znalazłam jedynie bardzo skomplikowany eliksir i wątpię by udało mi się zdobyć składniki, a tym bardziej go wykonać - spojrzała niepewnie na Snape'a, spodziewając się miny typu "Och jak to możliwe, że Granger czegoś nie potrafi?" i o dziwo nie zastając jej. Nauczyciel patrzył na nią nieprzeniknionym wzrokiem, tak jakby się nad czymś zastanawiał.
- Dziwne, że udało ci się dotrzeć do takich informacji... Wydaje mi się, że jedyne księgi mówiące o tym należą do Działu Ksiąg Zakazanych. A nie wydaje mi się żebyś miała pozwolenie na chodzenie tam...
- Eee... No bo ja tak bardzo chciałam się dowiedzieć, no i nie mogłam się powstrzymać, ale gdyby pan mógł napisać mi pozwolenie to przestałabym łamać regulamin... - przerwała swoją bezsensowną gadaninę, bo uświadomiła sobie co właśnie powiedziała. Snape dający jej pozwolenie? Przecież ona była gryfonką, a on uwielbiał karać gryfonów za łamanie regulaminu! Co jej w ogóle do głowy przyszło? Podniosła swój wzrok i dostrzegła jego lewą brew uniesioną do góry.
- Nie sądzę, by było to konieczne. Możesz po prostu zaprzestać wędrówek do tego działu - mówiąc to zgromił ją wzrokiem i wstał zza swojego biurka.  - A tymczasem myślę, że twoja jesteś już w stanie pisać, dlatego możesz poprawiać błędy ortograficzne w wypracowaniach pierwszorocznych. Oczy już mnie od nich bolą.
- Oczywiście, już poprawiam - mruknęła i zabrała się za tą nudną i mozolną pracę, podczas gdy Snape kreślił i poprawiał różne bezsensowne zdania napisane przez uczniów trzeciego roku.
  W końcu po 2 godzinach pozwolił jej iść do dormitorium, mówiąc, że nie będzie tolerował uczniów chodzących po zamku w czasie ciszy nocnej. Hermiona pożegnała się grzecznie i poszła zmęczona do swojego dormitorium.
  Zaraz po przekroczeniu progu rzuciła notatki w kąt i rzuciła się na łóżko. Była taka zmęczona, że od razu usnęła, nie zważając na to, że cały czas jest w ubraniach. Jej sny początkowo były całkiem normalne. Chodziła po łące ubrana w białą suknię i zbierała kwiaty, potem jeździła na koniu... i nagle obraz zmienił się całkowicie.
  Ukazał jej się Snape, trzymający się za ramię i zaciskający zęby z bólu. Zakładał swoje czarne szaty śmierciożercy, a po chwili przemierzał błonia, zmierzając do bramy, za którą można było się aportować. Widziała jak wchodził do dworu Malfoyów i jak kłaniał się przed Voldemortem. Usłyszała też głos tej wężopodobnej kreatury:
- Severusie... Zawiodłeś mnie! Dziewczyna cały czas jest w Hogwarcie i nadal żyje, tak samo jak Dumbledore!
- Panie... Staram się jak mogę, ale ten stary pożeracz dropsów kazał mi się nią zajmować i przyjąć na staż z eliksirów. Nie mogę jej wyeliminować póki on żyje...
- Powinieneś już sprawić żeby umarł! Crucio!
Przeraźliwy krzyk rozniósł się echem po pomieszczeniu, mieszając z szaleńczym śmiechem Czarnego Pana, a przerażona Hermiona otworzyła oczy.
  Voldemort pragnie jej śmierci, a Snape jej broni, przyjmuje tortury za nią... Musiała mu się jakoś odwdzięczyć. Pospiesznie wstała, rzuciła szybkie zaklęcie odświeżające i pobiegła ile sił w nogach do dyrektora...

~*~

W końcu coś mi się udało napisać. Naprawdę nie chciałam żeby trwało to tak długo. Wielokrotnie zaczynałam już pisanie, ale nigdy nie udawało mi się napisać więcej niż zdanie... Dlatego mam nadzieję, że docenicie to, co teraz udało mi się stworzyć.
Dziękuję wam za ponad 2 tysiące wyświetleń, jesteście genialni, kochani i uwielbiam was po prostu!
Uwielbiam czytać wasze komentarze i jest mi bardzo miło, kiedy widzę, że jest ich aż tak wiele. ♥
Jakoś mam teraz ochotę pisać, więc postaram się napisać gdzieś jakiś rozdzialik na zapas żebyście nie musieli znowu tyle czekać. ^^